Chcę zostać taternikiem! Część 1.

Nie każda przygoda kończy się sukcesem. Fot. Ilona Gawęda

Marzysz o tym, aby zostać prawdziwym taternikiem. Takim zdobywającym niedostępne szczyty tatrzańskie i zaznającym widoków i emocji, które są dane tylko wybranym?

Zaczynamy cykl postów o tym jak to zrobić, aby zostać taternikiem i nie dać się zabić w trakcie dochodzenia do tego wymarzonego celu. Czasem będzie długawo – ale przecież nie musicie czytać, wspinać też się nie musicie. 

Wyobraź sobie…

…taką sytuację: umówiłeś się przez FB na wyjazd w Tatry na wspinanie. Ty parę razy odwiedziłeś ściankę i tyleż razy wspinałeś się w skałkach. Wiesz już że skały Cię nie interesują, bo tak naprawdę ciągnie Cię w tatrzańskie granitowe zerwy.

Pytałeś wcześniej w jakiejś szkole wspinaczkowej o kurs taternicki, ale odesłali Cię z kwitkiem, bo nie masz ukończonego kursu skałkowego. Nie chcąc marnować czasu i pieniędzy na jego robienie, postanowiłeś spróbować i zacząć przygodę ze swoim partnerem z internetu na jakimś łatwym tatrzańskim klasyku.

Partner będąc świadomym Twojego doświadczenia (a raczej jego braku) stwierdził, że on poprowadzi wszystkie wyciągi. Ty masz tylko asekurować i wspinać się na drugiego. Tak będzie bezpieczniej.

Najczęściej wspinanie to czysta przyjemność – pod warunkiem, że wszystko pójdzie zgodnie z planem. Fot. Piotr Zieliński

Podczas wspinaczki okazuje się jednak, że Twój partner nie jest takim wymiataczem jak się opisywał i trzęsie się na trzecim, 4-kowym, diagonalnym wyciągu. Robi się nieciekawie, bo ostatni przelot ma 5 metrów pod sobą. Starasz się go uspokoić, bo ewentualny lot nie wygląda zbyt bezpiecznie. Niestety nie udaje się i odpada uderzając dość masywnie w ścianę. Zaraz po locie przestaje się ruszać i nie ma z nim kontaktu. Na domiar złego wisi głową w dół. 

Mleko się wylało

Gorączkowo myślisz co zrobić, bo w końcu coś trzeba zrobić. To nie wypadek na ulicy, kiedy “możesz” odwrócić wzrok i przejść szybkim krokiem. Opuścić go za bardzo nie ma jak – bo wyciąg diagonalny (ukośnie biegnący) no i jeszcze teren trochę się kładzie. 

Trzeba by jakoś podejść, choć go odwrócić, aby nie wisiał głową w dół, do czasu przylotu śmigła TOPR.  Gdzieś czytałeś, że takie dłuższe wiszenie może być niebezpieczne. No ale jak to zrobić? Przecież kurczowo trzymasz linę pod przyrządem wpiętym w Twoją uprząż… 

Droga na skróty czasem się opłaca, a czasem nie. Jakby wszystko w tej historii poszło zgodnie z planem, to skończyłaby się piwem w schronisku, nowym doświadczeniem i fajnymi fotkami na profilu.  Ale tak się niestety nie stało. Istotą we wspinaniu górskim jest bycie przygotowanym na takie sytuacje, aby wiedzieć co robić a nie ulec panice. 

Pozornie łatwe wspinaczkowo drogi mogą się okazać bardzo wymagające pod względem technicznym. Fot. Aleksandra Tyrna

Autoratownictwo

Słowo-klucz w tym przypadku. To znajomość tych technik by sprawiła, że zawodnik z tego opowiadania by działał, a nie kurczowo ściskał linę z pustką w głowie.  Autoratownictwo to jeden z elementów kursu skałkowego jak i taternickiego. To bycie przygotowanym na pomoc sobie i innym osobom w sytuacjach awaryjnych jak ta. 

Opracowane przez Polski Związek Alpinizmu (PZA) kursy (w tym przypadku skałkowy i taternicki letni) przedstawiają pewną logiczną ścieżkę rozwoju wspinacza, która się sprawdziła u większości osób działających aktywnie w górach wysokich. Nie znaczy to, że jest to jedyna słuszna ścieżka, niemniej jeżeli nie macie za bardzo pomysłu jak zostać taternikiem a czujecie wielką chęć, to warto ją wybrać, a nie szukać drogi na skróty.

Bartłomiej Klimas