Kondycja

Tym razem rozpoczniemy wykład ze słownikiem na biurku. 

Marcin na mecie Memoriału Wojtka Kozuba, Zawoja. Fot. Szymon Śpiewak

Pod literką “K” odnajdziemy tajemnicze słowo – kondycja (zwane w slangu środowiskowym – wydymka). Z naszego doświadczenie wiemy, że każdy je rozumie po swojemu. Wikipedia twierdzi, że jest to “aktualny stan fizjologiczny organizmu podlegający zmianom pod wpływem czynników środowiska zewnętrznego. Wynika ona ze stanu odżywienia i wytrenowania organizmu, a także zabiegów pielęgnacyjnych.” My przybliżymy Wam nasze rozumienie, co znaczy mieć przyzwoitą kondycję.

Tak dla jasności od razu napiszemy – stanu swojej kondycji nie mierzymy ilością like’ów pod waszymi selfikami w dresiku.

Jak pewnie wiecie, trochę szkolimy w naszym Klubie. Nie za dużo, ale też nie za mało. W sam raz, aby zauważyć sukcesywny spadek kondycji naszych kursantów. 

Coraz częściej zdarzają się sytuacje, że ktoś nie daje rady na naszym kursie ze względów wydolnościowych. A uwierzcie nam, nie mamy specjalnie wygórowanych wymagań. Efektem są napięcia w grupach szkoleniowych, bo bez chodzenia niestety ciężko w pełni realizować program edukacyjny. 

Taka sytuacja występuje zarówno na kursach tatrzańskich (turystyki zimowej/skialpinizmu) jak i skałkowych. W czym rzecz? A mianowicie w tym, że ludzie nie mają kondycji, albo im się wydaje że mają. Faktycznie – im się wydaje.

Kondycja a wspinanie?

Kondycję trzeba mieć, to chyba każdy wie, ale po jaką cholerę jest ona potrzebna do wspinania w górach? W pierwszej chwili dla tych, którzy do wspinania trafiają z obszaru turystyki lub z panelu, kondycja w górach kojarzy się bardziej z bieganiem czy noszeniem całego dobytku na plecach. Brutalna prawda jest niestety taka, że choć nasze Tatry wysokością nie porażają, to podejścia pod ściany nie należą do najkrótszych. Zatem aby się powspinać, trzeba troszkę się natuptać z plecakiem wspinaczkowym. Generalnie w Tatrach (poza paroma wyjątkami) współczynnik długości wspinania do długości podejścia jest mocno niekorzystny (mniej wspinania, dużo podejścia).

Zgodnie z zasadą specyficzności, na chodzenie po górach najlepiej przekłada się… chodzenie po górach. fot. M. Semow

Jeśli więc chcecie dumnie dzierżyć miano taternika, trzeba zrobić sporo kilometrów do góry i w dół na nogach. I być do tego właściwie przygotowanym. Zatem jeżeli chcecie aby Wasza przygoda się nie zakończyła się pod ścianą z powodu wyplutych płuc i mroków przed oczami, to musicie zadbać swoją o kondycję. Podejście pod ścianę to dopiero początek, jeżeli tutaj już macie dość to gdzie energia na danie główne, czyli wspinanie? Gdzie zapas na zejście? 

Ok, to co mam robić?

Jak to zrobić? Ano dużo i długo biegać, łazić po górach, jeździć na rowerze i generalnie robić wszelakie długotrwałe ćwiczenia aerobowe. Wszyscy to wiemy – to oklepane frazesy. Ale uwierzcie nam, jak chcecie w miarę sprawnie dotrzeć pod Małego Młynarza, Zamarłą czy też Mnicha (ok. 3h podejścia) to chyba jest oczywiste, że przebieżki 2x w tygodniu po 15min niewiele Wam w tym pomogą. Musimy nauczyć nasz organizm pracy pod obciążeniem przez długie godziny. Na nic Wam się zdadzą długotrwałe sesje na ściance wspinaczkowej czy też kampusie, jak Wam braknie pary na to aby wykonać trudne ruchy na siódmym wyciągu drogi, albo podczas zejścia/zjazdów traficie na “ścianę” czyli poczucie kompletnego wyczerpania. 

Biegi górskie nie tylko doskonale przygotowują do późniejszych podejść pod ścianę, ale też pomagają poznawać topografię Tatr. fot. M. Semow

Poza objętością treningów, istotna będzie także ich specyfika. Oczywiście najlepszym treningiem dla podejść pod ścianę będzie chodzenie z ciężkim (10-15 kg) plecakiem po górach, zaś dla samego wspinania na długich drogach – robienie metrów czyli tak zwanej “objętości” w skałach. 

Sprawdźmy się!

No dobra – teraz coś bardziej wymiernego – kilka wyznaczników przyzwoitej (co nie znaczy że bardzo dobrej) kondycji:

  • bieg na dystansie 10km po płaskim w czasie poniżej 60min (dobry na trening),
  • długotrwały marsz (5-6 godzin) z 15 kg plecakiem w tempie 4 km/h z przewyższeniem na poziomie 250 m/km,
  • przykład tatrzański: pokonanie z w/w plecakiem drogi do Morskiego Oka z Palenicy w czasie poniżej 1,5 h (jako początku wycieczki),
  • podbieg trasą Kuźnice – Kasprowy (ok 6.5km, 1000 m deniwelacji), na lekko, w czasie 1h + wiek w minutach. Czyli 30-latek musi to zrobić w czasie 1h 30min (połowa czasu przewodnikowego). Zimą możemy ten test wykonać na nartach skiturowych pokonując ten sam odcinek odpowiednimi wyznaczonymi szlakami. 

Tak z ciekawości, przy najbliższej okazji sprawdźcie się, czy dacie radę zmieścić się w tych wymienionych czasach. Jeżeli daleko Wam do tego, to sugerujemy brać się do roboty! Jeżeli chcecie zostać dobrym taternikiem albo po prostu być w przyzwoitej formie, wysiłek musi stać się częścią procesu przygotowania. Jeżeli zaś nie zależy Wam na tym, to dajcie sobie spokój z treningiem jak i wspinaniem w górach – skałki też są fajne 🙂 

Dotarliście do końca tego tekstu – gratulujemy. Teraz prośba od nas – wyłączcie smartfona, zamknijcie laptopa, wyciągnijcie buty do biegania  i ruszcie się aby nie skończyło się tylko na zamiarach. Najtrudniej jest zacząć – potem już jakoś leci. 

Bartek Klimas