Zima w Tatrach dla każdego?

Tatry zimą są niewątpliwie piękne. Szczyty w bieli kuszą tych, którzy w sezonie letnim swoje już wychodzili, większe trudności i zimno mogą być zarówno barierą jak i magnesem. Pokonywanie swoich słabości jest czymś, co dla większości z nas stanowi główną motywację do wyjścia w góry.

Zima piękna i trudna.

Gdzie zimą chodzimy

Tatrzański Park Narodowy, w przeciwieństwie do swojego odpowiednika zza południowej granicy, z małymi wyjątkami nie zamyka zimą szlaków w terenie wysokogórskim. Jak łatwo się domyślić, oznaczenia szlaków malowane na kamieniach, pod grubą warstwą śniegu pozostają niewidoczne. Nieliczne odcinki powyżej terenów reglowych są oznaczane wysokimi tyczkami, poza nimi – musimy sobie radzić sami. Turystykę pieszą możemy uprawiać poruszając się po wyznaczonych szlakach, poza tym dysponujemy sporym obszarem dopuszczonym do uprawiania taternictwa gdzie również zaawansowani turyści mogą znaleźć ciekawe cele. Zostańmy jednak przy najczęściej spotykanej formie działalności, czyli wejściach na stosunkowo proste szczyty jak Wołowiec, Kopa Kondracka czy Kozi Wierch.

Planowanie i nawigacja

Zacznijmy od tego, na co już zwróciłem uwagę – aby wyjść zimą wyżej, potrzebna nam będzie elementarna znajomość mapy, obycie z nawigacją satelitarną, umiejętność czytania ze zrozumieniem prognoz pogody. W kurniawie, silnym wietrze, gdy ślady zostaną zawiane, nawet na prostym szlaku na Przełęcz Karb od strony południowo-zachodniej bardzo łatwo pobłądzić. Czerwone Wierchy, których szerokie kopuły szczytowe przy kiepskiej widoczności stanowią swoistą pułapkę, wielokrotnie były świadkami tragedii. Jeżeli jeszcze nie czytaliście „Wołania w górach” Michała Jagiełły – zdecydowanie warto nadrobić tą zaległość, lepiej uczyć się na cudzych błędach!

Umiejętność odnajdywania drogi mocno wpisuje się w szerszy kontekst planowania przejść, oceny terenu, czasu potrzebnego na osiągnięcie zamierzonego celu, przygotowania sprzętowego i uwzględnienia tak zwanego czynnika ludzkiego. Zabłądzenia mogą wiązać się z przeszacowaniem sił, utknięcia w trudnym terenie – ze zbyt wybujałą ambicją. Naszym zadaniem jest zapanować nad tym.

GPS to podstawa, ale i obsługa mapy papierowej bardzo nam się przyda.

Profilaktyka lawinowa

O ile wiedza o odnajdywaniu właściwej ścieżki w górach powinna zostać przyswojona już na etapie uprawiania turystyki letniej, to zimą jej znaczenie jest w dwójnasób istotne – mianowicie może nas ochronić przed wejściem w teren zagrożony lawinami. Tutaj pojawia się pierwszy, jakże istotny element „zimowego ABC”: wiedza o lawinach. Ciężko wymagać, by pierwsze kroki w zimowych Tatrach stawiać dopiero gdy staniemy się ekspertem od lawin. W naszej polskiej rzeczywistości zwykle wygląda to tak, że potrzeba wyprzedza świadomość, najpierw ruszamy w góry, później zapala nam się czerwona lampka sygnalizująca potrzebę dokształcenia. Jest źle, jeżeli zapali się dopiero po zdarzeniu lawinowym, czyli sytuacji w której my bądź ktoś z naszych bliskich, znajomych, stanie się ofiarą albo świadkiem lawiny, czy choćby nawet niewielkiego zsuwu śniegu.  Poważnych wypadków w każdym sezonie mamy zaledwie kilka, zdarzeń które nie niosą ze sobą tragicznych konsekwencji dużo więcej. Wychodząc w teren zagrożony lawinami zawsze podejmujemy ryzyko, nigdy nie będzie ono zerowe. Ważne, aby nie znaleźć się po tej złej stronie statystyki.

Upadki z wysokości i potknięcia

Kolejne zagrożenie charakterystyczne dla warunków zimowych to znacznie podwyższone ryzyko upadków z wysokości. Śnieg padający w formie pięknych płatków szybko ulega przeobrażeniom pod wpływem temperatury i wiatru, efektem czego są różne formy jego występowania już jako pokrywy śniegowej po której będziemy się poruszać. W Tatrach często mamy do czynienia z pokrywą twardą: tak zwanym betonem, lodoszrenią czy nawet lodem. O ile poruszanie się w takich warunkach bez odpowiedniego ekwipunku w terenach łagodnie nachylonych może skutkować najwyżej obiciami, w najgorszym wypadku złamaniem ręki, o tyle chcąc wyjść wyżej ryzykujemy już znacznie poważniej. Twarda pokrywa nie tylko sprzyja potknięciom, gdy ledwo udaje nam się wbić kilka zębów raków, ale także powoduje natychmiastowe nabranie prędkości po upadku. Okresy pięknej pogody połączonej z występowaniem twardej pokrywy śnieżnej skutkują zatrważającą ilością wypadków tego typu.

KRONIKA TOPR, czwartek 16.01.2020

Przed godz. 9.30 do TOPR zadzwonił jeden z turystów będący w rejonie Buli pod Rysami informując, że przed chwilą spod Buli w kierunku Czarnego Stawu  zsunął się po stromym zalodzonym terenie turysta.  Nie widzi go i nie może nawiązać kontaktu głosowego. Wystartował śmigłowiec. Z jego pokładu w pobliżu turysty desantowali się ratownicy. Po udzieleniu I pomocy turystę windą wciągnięto na pokład będącego w zawisie śmigłowca i przetransportowany do szpitala. 

KRONIKA TOPR, sobota 18.01.2020

O godz. 9.47 do TOPR zadzwonili turyści podchodzący na Rysy informując, że widzieli jak przed chwilą z rejonu nad Bulą pod Rysami, zsunął się stromym śnieżno kamienistym terenem jakiś turysta. Wystartował śmigłowiec. Z jego pokładu dostrzeżono leżącego mężczyznę w rejonie „Kamienia”. W pobliżu desantowali się ratownicy. Po dotarciu na miejsce stwierdzili, że turysta doznał wielonarządowych śmiertelnych obrażeń. Ratownikom pozostał smutny obowiązek przetransportowania zwłok. W czasie tych działań, okazało się, że powyżej znajduje się drugi mężczyzna, który jak się okazało widząc spadającego człowieka zaczął schodzić  by mu pomóc, ale sam się poślizgnął i zsunął się około 150 m nie doznając  na szczęście obrażeń.

O godz. 13.45 do TOPR zadzwonił jeden turystów powiadomił Centralę TOPR, że przed chwilą z podejścia na Skrajny Granat spadł w dół turysta. Nie widzi go I nie ma z nim kontaktu głosowego. W tamten rejon wystartował śmigłowiec. Z jego pokładu dostrzeżono poniżej wylotu Żlebu- Bracha- Wójcika leżącego człowieka. W pobliżu desantowali się ratownicy, którzy po dojściu na miejsce stwierdzili wielonarządowe śmiertelne obrażenia mężczyzny, który jak się okazało spadł około 200- 300 m  z górnej części szlaku. Przyczyną upadku było najprawdopodobniej zahaczenie rakiem o rak, upadek i niemożliwość wyhamowania zsuwania się stromym , zalodzonym skalno- śnieżnym terenem. Zwłoki przetransportowano śmigłowcem do Zakopanego.

Wolność i odpowiedzialność

W pracy instruktorskiej, związanej ze spędzaniem dużej części zimy w terenie wysokogórskim, bardzo często spotykam się z turystami którzy mają ewidentne problemy zarówno ze świadomością zagrożeń lawinowych jak i prawidłowym posługiwaniem się rakami i czekanem. Nam  – jako społeczności górskiej – zdecydowanie brakuje podstawowego wykształcenia. Wiedza, o której pisałem wyżej, stanowi swoiste przedszkole zimowych gór, „prawo jazdy” poruszania się w Tatrach. W przeciwieństwie do ruchu samochodowego, którego masowość i przypadkowość uczestników wymogła w naszej kulturze wprowadzenie obowiązku przeszkolenia, w górach panuje w tym zakresie całkowita wolność. Wolność ma swoją cenę: przerzuca na nas odpowiedzialność za swoje bezpieczeństwo, ale i za innych uczestników ruchu. Wchodząc w góry mimowolnie stajemy się partnerami tych, którzy znaleźli się tu razem z nami, nawet jeżeli nie umawialiśmy się na wspólną wycieczkę. Przypadkowi towarzysze na szlaku mogą (i powinni!) nam pomóc w razie wypadku, ale i spowodować wypadek który nas dotknie. Może to być zarówno podcięcie lawiny powyżej nas jak i „skoszenie” w czasie upadku.

Ćwiczenie czyni mistrza – aby skutecznie hamować czekanem musimy wyrobić sobie odruch bezwarunkowy.

Góry z głową

Zimowe Tatry na pewno nie są dla każdego – dzięki temu tak nas przyciągają. Korzystajmy z nich, ale świadomie. Mam świadomość tego, że nie każdy może pozwolić sobie na pełny kurs zimowej turystyki wysokogórskiej, zarówno ze względów czasowych jak i finansowych. Kurs według programu PZA jest kompleksowy, uczymy na nim nie tylko używania ABC lawinowego, raków i czekana ale także poruszania się po poręczówkach czy w prostym lodzie. Zanim dojdziemy do takiego poziomu gdzie potrzebna będzie nam lina (a może w ogóle nie mamy potrzeby wchodzenia w trudny teren?), zadbajmy o odpowiednią kondycję, stopniujmy trudność pokonywanych szlaków, nauczmy się podstaw wiedzy koniecznych do oceny ryzyka i mierzenia sił na zamiary.

Bazując na naszych wieloletnich doświadczeniach szkoleniowych proponujemy w Szkole Alpinizmu Klubu Wysokogórskiego Kraków krótki, dwudniowy kurs „Zimowe ABC”, na którym otrzymacie podstawową wiedzę konieczną do wejścia w zimowe Tatry. Nie wprowadzamy tutaj tematów linowych czy elementów prostej wspinaczki, co będzie potrzebne dopiero w bardzo zaawansowanej turystyce, proponujemy za to ścieżkę polegającą na zrównoważonym podnoszeniu kompetencji. Po takim szkoleniu warto spędzić sezon na samodzielnym zdobywaniu prostych szczytów zimą, a zdobyte w ten sposób doświadczenie ogromnie zaprocentuje na dalszych etapach szkolenia.

W stronę Świnicy. Ten niełatwy szczyt często bywa celem wycieczek szkoleniowych.

Tekst i zdjęcia: Michał Semow
Instruktor Narciarstwa Wysokogórskiego PZA