Chcę zostać taternikiem! Część 3.

Lity, alpejski granit – marzenie wielu początkujących wspinaczy. Fot. Bartłomiej Klimas

Jedziemy dalej z cyklem od zera do milionera (czyli taternika) 🙂

Kto nie czytał ostatniego posta – to niech to zrobi – opisujemy tam, jak się do tego zabrać i właściwie przygotować do kursu taternickiego letniego.  Zdajemy sobie jednak sprawę, że nie każdego stać na taki kurs – wiele osób u nas w Klubie go nie ma i wspina się aktywnie w Tatrach.  W tym poście przybliżymy trochę ten problem:

Jak samodzielnie podnosić swoje kompetencje wspinaczkowe i kiedy będziemy gotowi na pierwsze wspinaczki w górach?

Miejcie jednak świadomość, że jeżeli możecie się wybrać na kurs taternicki – to tak zróbcie.  Będzie o wiele łatwiej i szybciej zyskać potrzebną wiedzę i doświadczenie, a czas to pieniądz.

No dobra – zakładamy że jesteście już rozwspinani, kondycję macie przyzwoitą, tradowo też jest całkiem nieźle, ale na kurs taternicki nie ma czasu/pieniędzy – zatem co dalej.  Zacząć trzeba od dobrego partnera (a z tym, jak i w życiu – niełatwo:), dobrze się przygotować do wspinania i mieć właściwy sprzęt.  Z góry odradzamy wyjazd dwóch świeżaków na tym samym poziomie na pierwszą wspinaczkę w Tatrach – to trochę taka dwójka bez sternika. Może się udać a może nie, tak czy siak, przygoda gwarantowana 🙂

Stały partner – większe bezpieczeństwo

W kwestii znalezienia partnera i generalnie wejścia do górskiego środowiska wspinaczkowego, najprostszym rozwiązaniem jest zapisanie się do lokalnego klubu wysokogórskiego. Jest kilka ku temu powodów:

  • przynależność do klubu daje Wam możliwość poznania bardziej doświadczonych osób, z którymi możecie się umówić na swoje pierwsze wspinaczki w Tatrach, lub chociażby usiąść i pogadać o tym w jaki sposób zacząć się wspinać. Jest to też świetny sposób dotarcia do bardzo kompetentnych wspinaczy na zasadach niekomercyjnych – koleżeńskich. Nawet jeżeli nie będą mieli czasu lub chęci pójść się wspinać z Wami, doradzą Wam kto z lokalnego środowiska będzie wystarczająco doświadczony aby to zrobić. 
  • kluby organizują różnego rodzaju doszkalania, wyjazdy i obozy celem podnoszenia kwalifikacji swoich członków. To też fajna okazja do poznania innych, podniesienia swojej formy wspinaczkowej, czy też zaatakowania bardziej ambitnych celów,
  • w TANAP (słowacki odpowiednik TPN), aby się wspinać, konieczna jest przynależność do klubu zrzeszonego w UIAA. Może to być klub wysokogórski zrzeszony w PZA, może to być któryś z klubów europejskich (np. słowacki JAMES, austriacki OEAV, niemiecki DAV itp.). Możecie też olać tą przynależność, ale bądźcie świadomi, że może Was z tego powodu spotkać mandat. A dlaczego? Bo jako wspinacze-taternicy poruszacie się poza szlakami, ścieżkami podejściowymi/zejściowymi ze ścian. A to jest dozwolone tylko dla wybranych. 
Wspinaczka na drugiego to także duża odpowiedzialność. Fot. Aleksandra Tyrna

Wracając do dość istotnego tematu partnerstwa – czasem może być problem aby znaleźć osobę doświadczoną, która by chciała nas zabrać na wspinanie w zespole dwójkowym. Jest to zawsze większe ryzyko taki “opiekun” może się tego obawiać (że za wolno, że ryzyko itp).  Warto spróbować dołączyć do istniejącego zespołu i wspinać się w trójkę. “Opiekunom” jednocześnie doradzamy sprawdzenie kompetencji i ogólnie współdziałania z podopiecznym w bezpiecznym środowisku – np. w skałkach. 

Osobnym tematem jest weryfikacja rzeczywistego doświadczenia takiego “opiekuna”. W dzisiejszych czasach niestety nagminnie zdarzają się przypadki zabierania początkujących przez osoby z bardzo skromnym (lub złudnym) doświadczeniem, nawet za pieniądze. Opiekun powinien mieć na tyle duży zapas doświadczenia, żeby ograniczyć ryzyko wypadku do minimum a w razie problemów myśleć i radzić sobie za dwie osoby – jak instruktor czy przewodnik. Szczególnie w zakresie autoratownictwa kompetencje powinny być na bardzo wysokim poziomie. 

Ok – z klubu czy nie – zakładamy, że znaleźliście doświadczoną tatrzańsko (to słowo klucz) osobę, z którą możecie uderzyć na swoją pierwszą tatrzańską wspinaczkę. Kluczem jest teraz, aby dać się poznać z dobrej strony, to wtedy będzie duża szansa, że nie będzie problemów ze znalezieniem partnerów na kolejne wyjazdy.

A jak to zrobić? Trzeba sprawnie się wspinać i podobnie wykonywać operacje sprzętowe. Do tego właśnie były potrzebne dobrze przepracowane sezony w skałach i na drogach tradowych. Ale to nie wszystko – w Tatrach dochodzi aspekt logistyki górskiej, do której warto być dobrze przygotowanym  (o tym poniżej). 

No to jedziemy!

Zanim jednak zaczniecie opracowywać logistykę, musicie wiedzieć gdzie pojedziecie się wspinać. Na początek warto wybrać polskie Tatry – bo odpada Wam konieczność posiadania dedykowanego ubezpieczenia od kosztów akcji ratowniczej. Na Słowacji takowe ubezpieczenie jest potrzebne i lepiej je mieć, bo ewentualne koszty akcji mogą sięgnąć nawet setek tysięcy złotych. 

Jakie drogi na początek? Jak będziecie dołączać do doświadczonego zespołu/osoby, to zwykle oni będą wybierać. Niemniej lepiej na początek wybrać drogi krótsze (po 5-6 wyciągów) i najlepiej z częściowo stałą asekuracją (ubezpieczone w ringi stanowiska/pojedyncze przeloty na wyciągach). Da nam to większą pewność przy operacjach sprzętowych i pozwoli skupić się na innych aspektach wspinania. Dogodne drogi tego typu znajdziecie np. na zachodniej ścianie Kościelca, Granatach, Mnichu czy też na Zamarłej Turni. 

Wspinaczki w mniej popularnych rejonach Tatr wymagają solidnego przygotowania. Fot. Aleksandra Tyrna

Logistyka – przygotowanie

Wiedząc gdzie jedziecie się wspinać – poszperajcie w internecie za schematem drogi i prześledźcie jej przebieg, tak abyście wiedzieli czego się spodziewać. Nawet jeżeli idziecie na drugiego, uczcie się orientacji w ścianie tak jakbyście mieli prowadzić. To ma być w końcu droga do samodzielności. 

Umiejętność studiowania i właściwego rozumienia schematów dróg górskich, to jedna z podstawowych umiejętności, którą się poznaje na kursie taternickim. Znajdźcie też zdjęcie ściany w wysokiej rozdzielczości i spróbujcie dopasować schemat do zdjęcia.

Bardzo istotne jest, aby wiedzieć gdzie droga startuje – to jedna z podstawowych kwestii decydujących o tym aby się nie pogubić w ścianie. Poszukajcie opisów/charakterystycznych punktów, które są u początku drogi.  Warto też mieć opracowany plan B – tak aby w przypadku kiedy np. droga jest oblegana, albo z jakiegoś powodu na nią nie pójdziecie, mieć przygotowaną inną.  Dodatkowo dobrze abyście wiedzieli jaka jest droga zejścia/zjazdów ze ściany. Sprawdźcie też jakie są możliwości wycofania się z drogi (zjazdy, półki, zachody) – tak na wszelki wypadek. 

Pamiętajcie – bądźcie wartościowym partnerem a nie kulą u nogi – odróbcie zadanie domowe, tak aby spokojnie skupić się na wspinaniu. Da Wam też dobry nawyk, aby właściwie się przygotowywać do wspinania i wiedzieć co robić, jak stanie się coś nieprzewidywalnego. Z drugiej strony, będąc dobrze przygotowanym zyskacie uznanie w oczach tych bardziej doświadczonych partnerów, a tym samym szansę na kolejne wspólne wspinaczki. 

Tyle na razie – w kolejnym poście trochę pogadamy o sprzęcie potrzebnym na takie wspinanie. 

Bartłomiej Klimas